12/17/2013

happy brithday



14.12.1993 czyli jakieś 20 lat temu o godz.6 rano
 przyszedł na świat,tak zacny osobnik jak Ja.Będący płci żenskiej.
Wywołując przy tym sporo zamieszania i zamętu iż przyszedł niespodziewanie z wizytą bo o 2 miesiące za wcześnie.Domyślam się że wywoła to sporo szczęścia,radości wymieszanej do granic z olbrzymim niepokojem.
Wszystko wydarzyło się dość szybko a na spóznioną reakcje nie było tu miejsca.Z impetem trzeba było osuszyć,owinąć wcześniaczka w ogrzaną pieluszke i położyć do rozgrzanego inkubatora.A spotkania z bliskimi odbywało się bez bezpośrednego kontaktu,nie czując głosu ani kojącego dotyku.Wynikało to iż byłam przypięta do skomplikowanej aparatury podtrzymującej życie.Choć widok plątających się rurek wokół tak małej istoty z pewnością szokował i nie był łatwy.Dla mnie było to dobrodziejstwo.Respirator pomagał mi oddychać,kontrolował rytm serca,wenflony umieszczone w żyłach umożliwiały bezbolesne pobieranie krwi,podawania leków,jak i dostarczały pokarm.






Był to ogromny stres nie do konca świadomy dla mnie i w pełni świadomy dla moich rodziców.Miotających się między domem,a szpitalem.Wielogodzinne czuwanie,koczowanie.I znaczące przemęczenie,które z pewnością dawały się we znaki. A w wypisie lekarskim na zapisanej kartce papieru ciągnie się niezmiernie długa lista chorób i powikłań,przysparzająca  nagły ból głowy!
Zaczynając od zaburzeń oddychania,dezplezji,bezdechu wsześniaczego,a nawet sepsję itd
 Jednakże całe szczęście że widnieją tylko na papierku.
W dniu moich urodzin nie było czasu na celebrywanię,a wszystko działo się z prędkością światła.
Dla tego chyba tak po latach kocham jak witają mnie w progu z okrągłym tortem,przepełnionym dużą ilością świeczek.
A moi bliscy odśpiewują energicznie i w równym tempie Sto lat..Sto lat...Sto lat...! ;)
A od rana czuć w domu niezwykłą,nietuzinkową atmosferę,udzelająca się wszystkim.A z godziny na godzine rozdzwaniają się telefony z płynącymi z serca życzeniami.Dostałam mnóstwo życzeń,a czego Ja sobie życzę ?
Przede wszystkim,abym była bardziej poukładana,odpowiedzalna oraz poważna kiedy trzeba ;)
Lecz zachowała przy tym coś z dziecka.Nie chciałabym jednak być zbyt poważną DOROSŁĄ kobietą która życie bierze zbyt poważnie i nie ma dystans do samej siebie.Abym miała taki konfort że nie układam życia dla innych,nie komuluje złych emocji i narzekania,rozpamiętywania złych rzeczy.Tylko skupiam się na dobrych i pielęgnuje tę  najpiękniejsze .Abym zawsze umiała wziąść pełną odpowiedzelność za to jak wygląda i będzie wyglądać moje życie i moja przyszlość.By mieć zawsze wystarczająco dużo siły i silnej woli aby cieżko pracować na swój życiowy sukces.Walcząc przy tym swoimi niedoskonałościami i licznymi wadami.Abym żyła tak jak sobie wykreuje i żadnej szansy danej przez los nie zmarnowała.Wymagać od siebie choć by inni,nie wymagali.I abym miała zaszczyt spełnienia w życiu,była szczęśliwa,widziała jasną,barwną stronę rzeczywistości.I NIGDY nie patrzyła na nią przez pryzmat rozgoryczenia,flustracji i gorzkiego rozczarowania.Bo jest to NAJWIĘKSZĄ porażką !.Tego właśnie sobie i wam gorąco życzę.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz